11 kwietnia urodził się Fama. Jest facetem i ma na imię Szymon.
Na razie głównie je, śpi i zużywa koszmrne ilości pieluch. Jest wyjątkowo sokojny, ale nie miejmy złudzeń, większość noworodków jest taka spokojna... przez piewsze dwa tygodnie.
Odpoczywamy.
Kronopio się cieszy, acz umiarkowanie:
- Mamo, a kiedy pójdziemy wszyscy troje na basen? (w sensie, że on, ja i Chrabąszcz)
- Ja na razie nie mogę pływać, bo brzuch mnie boli.
- A siedzieć możesz? To kiedy pójdziemy wszyscy troje do kina?
- A co z dzidziusiem?
- Zostanie.
- Sam?
- Tak.
- A ty zostajesz sam?
- To zostanie z babcią.
Czeka mnie trudna logistyka i wymyślanie atrakcyjnych zajęć, w których uczestniczyć możemy wszyscy czworo. Basen będzie niezły, ale za kilka miesięcy dopiero.
Natomiast Fama na sam dźwięk głosu Kronopia momentalnie się uspokaja i szuka go wzrokiem. Chociaż niewiele widzi na razie, biedactwo.
piątek, 15 kwietnia 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)