poniedziałek, 23 maja 2011

The golden age

O poranku trzymam się kurczowo kubka z kawą, podczas gdy moi synowie trenują na mistrzostwa w płaczu synchronicznym. Kubek z kawą to ostatnia deska ratunku przed zamianą w Białą Czarownicę. Kronopio wyje bo nie takie płatki/zmienił zdanie i chce kanapkę/płatki wysypał z miseczki. Gnomeo wyje bo przeszkadza mu świat albo wczorajsze szparagi. Ewentualnie do towarzystwa.

Kronopio zapodaje nutę: łyyyyyy... Gnomeo odpowiada: łyyyyy! Kronopio: e! e! e!; Gnomeo: łe! łe! Łe!


- Mamo: nie możesz tak krzyczeć bo nasz dzidziuś będzie płakał!

wtorek, 17 maja 2011

To nie wizja, to vizir

Po spektakularnej awanturze w castoramie (ludzie za nami uciekli z kolejki do kasy) zwizualizowałam plany roślinności na tarasie. Bo z tym mam zawsze problem - taras ma 40 metrów, więc jakby dwie skrzynki z pelargoniami (nie cierpię pelargonii) nie rozwiązują sprawy. Ja kupowałabym wszystko na oślep, Chrabąszcz pożąda ode mnie wizji. I co roku większość usycha, albo nie kwitnie, bo nie lubi cienia, albo zamarza.

No więc ma być biało-niebiesko-liliowo-filoletow-różowo. W każdym razie nie żółto, pomarańczowo i czerwono. I dużo kwiatków - co oznacza, że właściwie codziennie powinnam co najmniej dwie sztuki przytargać.

Na marginesie - nie mam "ręki do kwiatków".

Gnomeo Pierożyński vel Fama raczej niekłopotliwy jest, ślicznie się uśmiecha. Je raz dziennie. Od rana do wieczora. W chwili gdy piszę te słowa wisi mi u piersi.

Kronopio też niekłopotliwy jest. Ma już cztery lata, w sobotę były urodziny w domu, dziś są w przedszkolu. Możemy odetchnąć, pytania: "a kiedy będą moje urodziny?" pojawią się najwcześniej za tydzień.

Wczoraj były imieniny mojej dziewięćdziesięciopięcioletniej babci. Gnomeo dostał od niej kartkę z błogosławieństwem. Schowałam głęboko. Dopiero za parę (naście?) lat mu pokażę.