Po spektakularnej awanturze w castoramie (ludzie za nami uciekli z kolejki do kasy) zwizualizowałam plany roślinności na tarasie. Bo z tym mam zawsze problem - taras ma 40 metrów, więc jakby dwie skrzynki z pelargoniami (nie cierpię pelargonii) nie rozwiązują sprawy. Ja kupowałabym wszystko na oślep, Chrabąszcz pożąda ode mnie wizji. I co roku większość usycha, albo nie kwitnie, bo nie lubi cienia, albo zamarza.
No więc ma być biało-niebiesko-liliowo-filoletow-różowo. W każdym razie nie żółto, pomarańczowo i czerwono. I dużo kwiatków - co oznacza, że właściwie codziennie powinnam co najmniej dwie sztuki przytargać.
Na marginesie - nie mam "ręki do kwiatków".
Gnomeo Pierożyński vel Fama raczej niekłopotliwy jest, ślicznie się uśmiecha. Je raz dziennie. Od rana do wieczora. W chwili gdy piszę te słowa wisi mi u piersi.
Kronopio też niekłopotliwy jest. Ma już cztery lata, w sobotę były urodziny w domu, dziś są w przedszkolu. Możemy odetchnąć, pytania: "a kiedy będą moje urodziny?" pojawią się najwcześniej za tydzień.
Wczoraj były imieniny mojej dziewięćdziesięciopięcioletniej babci. Gnomeo dostał od niej kartkę z błogosławieństwem. Schowałam głęboko. Dopiero za parę (naście?) lat mu pokażę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jezu. Miałam dziecko, które jadło raz na dobę. Nie wspominam tego najlepiej.
OdpowiedzUsuńRRRany, nie masz nawet pojęcia, jak mnie pocieszyłaś! Myślałam, że to tylko ja tak mam.
OdpowiedzUsuńW dodatku nie byłam w stanie karmić na siedząco. Więc w sumie niemal na okrągło leżałam . Ale za to byłam jedna z najlepiej wyspanych osób w byłym Obozie Pokoju.
OdpowiedzUsuńNo to ja nie umiem karmić na leżąco - zasypiam na siedząco, jestem chyba jedną z najbardziej niewyspanych osób w promieniu trzech dni drogi.
OdpowiedzUsuń