Gdzie poszliście na Sylwestra?
My do dużego pokoju. Zjedliśmy pyszną kolację, zatańczyliśmy jedno tango (żadne z nas nie umie tańczyć tanga), które zamieniło się we flamenco (Chrabąszcz przywiózł mi kastaniety z Madrytu), a potem graliśmy w bocce.
Północ przywitało z nami młodsze dziecko, śmiertelnie przerażone wybuchami. Starszego nie udało się dobudzić, żeby zobaczył 'fajerberki'. Kot schował się pod łóżkiem. "Szampan" był różowy.
W Nowy Rok malowniczo zwisaliśmy to tu, to tam, oglądając koncert noworoczny, skoki narciarskie, biegi narciarskie i zjadając resztki kolacji w roli śniadania, obiadu i kolacji. Z domu nie udało się wyjść.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Opowiem, ale u siebie ;-)
OdpowiedzUsuńWasz model spędzenia Sylwestra zupełnie mi odpowiada.
OdpowiedzUsuńwe szafie ze psem - dodając mu otuchy z powodu kanonady ;-)
OdpowiedzUsuń( i niech ktoś mnie przebije - che che che)
we szafie ze psem - dodając mu otuchy z powodu kanonady ;-)
OdpowiedzUsuń( i niech ktoś mnie przebije - che che che)