W przedszkolu podobno szaleją owsiki, w bloku podobno pojawiły się prusaki. Bardzo mnie to rozbawiło, wszystko takie high class, strzeżone osiedle, potrójne bramy, trzy domofony i ochrona, żeby przypadkiem żul jakis nie przyszedł, pies się nie załatwił, a tu ktoś z sąsiadów sam sobie przyniósł prusaki. No bo nikt mi nie wmówi, że przez otwarte okno wlazły, raczej ktoś od rodziców z prowincji przywiózł (żeby nie było, sama jestem z prowincji). Chwilowo przemysliwuję nad sposobem uchronienia się przed robactwem, zatkanie odpływów niby proste, ale co z wywietrznikami? Na przedszkolne owsiki nie mam sposobu, chyba, ze zacznę dziecko co pół roku odrobaczać profilaktycznie, jak psa, bo z tych badań to nigdy nic nie wynika.
Z tematów przyjemniejszych to musiałam wyprodukować drzewo genealogiczne, bo takie dostaliśmy zadanie domowe z przedszkola. Okazało się, ze nie mamy w domu zdjęć wszystkich pradziadków, a ze względu na skomplikowane układy rodzinne dziecko nie wszystkich dziadków zna. Smutne to, ale prawdziwe. No nic, wyprodukowaliśmy dzieło z Kronopiem, awantura była straszna, po której moje dziecko wzięło sobie kartkę papieru, naklejkę z clownem z Macdonalda oraz pieczątkę tatusia i zrobiło sobie alternatywną wersję. Po czym wyjaśniłam kto jest kto, odpytałam, z przyswojenia materiału i z rozpędu wyjaśniłam, że dziadek nie żyje, omówiliśmy to i był spokój. Przyszedł Chrabąszcz, zaczął podziwiać dzieło.
- Tato, a twój tata nie zyje. Całkiem na pewno
- ...
- Na pewno jest w niebie z aniołkami.
- No, mam nadzieję...
Podobno dzisaj rano w przedszkolu prezentację dzieła Kronopio zaczął od rewelacji:
- Ten nie zyje, i ten nie zyje...
Nie ma lekko. Life is brutal.
poniedziałek, 25 października 2010
środa, 20 października 2010
Rzygawicznie
Rzygam na zielono. Czy to znaczy, ze jestem opętana przez demona? W "Egzorcyście" ona też rzygała na zielono. A przynajmniej w tej wersji, w której brał udział Leslie Nielsen.
Już cała Europa (dzięki mojej szefowej i Chrabąszczowi) wie, że oczekuję. To oficjalnie oświadczam, że oczekuję.
W związku z powyższym rzygam już trzy miesiące. I sił mi nie starcza na cokolwiek poza.
Poza tym szkolę. Jadę do Barcelony, nie pojechałam do Lizbony i pewnie nie pojadę do Rzymu, Szczecina i Olsztyna. Bo rzygam. Potem się zobaczy.
Już nie wrócę na morze, nigdy więcej, o nie...
Już cała Europa (dzięki mojej szefowej i Chrabąszczowi) wie, że oczekuję. To oficjalnie oświadczam, że oczekuję.
W związku z powyższym rzygam już trzy miesiące. I sił mi nie starcza na cokolwiek poza.
Poza tym szkolę. Jadę do Barcelony, nie pojechałam do Lizbony i pewnie nie pojadę do Rzymu, Szczecina i Olsztyna. Bo rzygam. Potem się zobaczy.
Już nie wrócę na morze, nigdy więcej, o nie...
Subskrybuj:
Posty (Atom)