Wróciliśmy znad morza. Oczywiście lało, ale tylko przelotnie.
Zepsułam i naprawiłam aparat.
Mąż kupił mi prześliczny sweterek od Toma Tailora i dodatkowo bluzeczkę.
Wybieram się z Kronopiem na Kubusia Puchatka.
Do kruchego ciasta dodałam całe jajka (błeeeeeeeeeeee).
Spać mi się chce.
Dzieci wyrastają z ubrań, już nie nadążam.
W środę byłam na usg z Famą na Waryńskiego. Cholera, zakręciło mi się w głowie od szerokiego świata. Mój skurczył się do elipsy o średnicy jednego kilometra. (czy elipsa ma średnicę?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz