poniedziałek, 15 marca 2010

No, no, no! Dość już tego śniegu - Kronopio

Obserwuję w Kronopiu jego małą wewnętrzną dziewczynkę. Póki był malutki dziewczynka wybierała różowe maskotki i ubranka, nieco później koniecznie chciała mieć wózek dla lalek. Obecnie testosteron wpycha tę małą dziewczynkę w najgłębsze podkłady nieświadomości, każąc Kronopiowi bawić się w wyścigi, oglądać „Rajdka” zamiast „Świata małej księżniczki”, szukać zwady, kłótni i zaczepki. Mała dziewczynka dochodzi tylko niekiedy do głosu decydując o ubraniu brązowo – różowej bluzki z napisem „I love chocolate”, naciągając babcię na kupno różowego kucyka z lokami ( babcia twierdzi, ze nie kupiła, tylko „miała ot, tak sobie, a Kronopio znalazł”, mhm, myślę, jasne, Babcia trzyma w domu „ot tak sobie” różowe kucyki i bawi się nimi po nocach). Dziewczynka jeszcze niekiedy każe Kronopiowi bawić się w gotowanie i nosić „tołebkę” (nigdy nie oglądaliśmy Teletubisiów!) – czyli mały portfelik. Ale coraz rzadziej, waleczny Kronopio i jego „potfoji” oraz „dinożarły” dominują.

Myślę, że każdy facet ma w sobie taką małą dziewczynkę, ale sam przed sobą nie przyznaje się do jej obecności. Tak jak każda dziewczynka ma w sobie chłopca ( jedną z najukochańszych zabawek był żółty samochód terenowy).

2 komentarze:

  1. Czyż można nie mieć tej małej dziewczynki? Niegdyś wysłuchałem nauk uczonej pani profesor od biologii -k tóra rozwodząc się na naturą chromosomów stwierdziła, że w mroku histori naturtalnej, w okresie bezpłciowym, z osobników rozmnażających się na zasadzie partogenezy nastąpiła mutacja drugiej płci, na skutek swoistej degeneracji chromosomów (degeneracji, choćby dlatego, że "druga płeć" nie miała wyposażenia umożliwiającego wydawnie na świat następnych pokoleń). Wyjaśniała konsekwentnie pani profesor, że chromosom męski to nic innego jak zdegenerowany żeński.
    ;-)
    Gdyby przejść do uzasadnień z nadbudowy, kiwający się przez tysiąclecia nad Pismem talmudyści, kabalisci etc od dawien dawna rozpisują się nad udziałem pierwiatska żeńskiego w Jahwe/Elohimie, Haszemie ... i o pozostałych piećdziesięciu paru imionach Bogu. Ergo - w Bogu też jest diewczynka. Czyż wielki rozbrat z prawdą zaryzykujemy jeśli stwiedzimy wprost: Bóg jest KOBIETĄ?
    Jeśli iść dalej trzeba hołubić dziewczyńskość w każdym z chłopów - byle bez przesady i z honorowaniem proporcji, w przeciwnym razie wychodzą pajacykowy i pierogi kompletnie nie gwarantujące rozmnażania.
    Pozdrawiam Melisso

    OdpowiedzUsuń
  2. Tymo mówi "Naninozaur", interesował się kiedyś wózkami dla lalek ale nawet jak je prowadził mruczał pod nosem "bruuuuuum"

    OdpowiedzUsuń