poniedziałek, 1 lutego 2010

Urwis i Róża

Od zeszłego tygodnia mamy na stanie drugiego kota, Rózię. Jest to kot tymczasowo oddany na przechowanie: "mamo, nie ksić na Rózie babci!".
Od zeszłego tygodnia nie sypiam, albowiem koty, hmm, przypadły sobie do gustu. Wstają nad ranem i rzucają po kuchni flamastrami Kronopia. Albo dzwonią dzwonkami. Albo szarpią zatyczkę w wannie.Albo ścigają się z okropnym łomotem. Czy ktoś kiedyś widział takie tupiące koty?? Tupią jak stado słoni, doprawdy.
Do tego rywalizują o to, kto ma prawo spać z nami. Rywalizują dość walecznie (Chrabąszcz niemal stracił oko), po czym jeden się obraza, a zwycięzca leży kamieniem na kołdrze.
Hmm, poza tym co. Kronopio od dzisiaj chodzi do przedszkola, a mnie ściska za gardło, że taki duży, grzeczny i w ogóle. Żeby się pocieszyć po odprowadzeniu go dzisiaj rano poszłam na zakupy i zakupiłam różne pachnące rzeczy. Między innymi taką buteleczkę z olejkiem o zapachu jaśminu, do której się wtyka patyczki i pachnie. Po półgodzinie zaczęło mnie ćmić w głowie. Hmm, myślę sobie, paranoja. Za następne pół godziny poczułam się dziwnie osłabiona, a jak zaczęłam się dusić to starannie zatkałam flakonik i całość wywaliłam, a mieszkanie starannie wywietrzyłam. Zostanę przy pachnących świeczkach sprawdzonej firmy oraz saszetkach do szafy. Nie wiem, co mnie naszło, nie od dziś wiem, że olejki eteryczne mi szkodzą.
Rózia teraz śpi w najlepsze na świeżo wyprasowanym prześcieradełku Kronopia. Jak uważacie, czy powinnam jej dać delikatnie do zrozumienia, że nie tędy droga? A z drugiej strony, nie dość, że straciła dom i rodzinę, znalazła się w dziwnym miejscu z obcymi ludźmi i szalonym kotem, to jeszcze wyspać jej się nie dadzą?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz