Kupiłam sobie różową bluzę od dresu z kapturem. Mocno różową. Czyli że ja już jestem w tym wieku? Wieku, w którym ubiera się stanowczo za krótkie spódnice, nakłada grubą warstwę tapety na twarz, co tam tapety, tynku ze stiukami, i nosi różowe dresy???
Jako dziecko zawsze śmiałam się z takich bab. O losie, o losie.
Na domiar złego wyglądam jak ludzik z lego duplo.
Wczoraj i przedwczoraj było pięknie, przyszła sobota to wieje, leje i nie można wyjść na spacer. Za to posprzątałam w szafie z kurtkami, butami i czapkami, przeprowadziłam remanent Kronopiowego przyodziewku i uzupełniliśmy ten przyodziewek w rzeczy najniezbędniejsze - sztormiak i dres.
Chyba każdy ma różową bluzę od dresu :-) W dodatku moja jest z polaru :D
OdpowiedzUsuńA jakie masz ladne założenie parkowe na blogasku!
:-)
OdpowiedzUsuńTo jest ogród japoński spod Kudowy Zdroju. Gość jest nieźle zakręcony, całe życie temu poświęca, a zwiedzanie odbywa się tam na zasadzie wolnych datków.Naprawdę robi wrażenie.
A bu, nie mam różowej bluzy od dresu. Ale chciałam sobie kupić, tylko stówę ona kosztowała.
OdpowiedzUsuńNielot:
OdpowiedzUsuńW decathlonie są tańsze :-)
Świetny sklep, dzieć tam rozwala piłki, jeżdzi na hulajnodze i skacze na trampolinie, zatem ubieramy się najczęściej tam.
Ja też bym się tam pewnie ubierała, ale najbliższy mnie Decathlon jest w Warszawie.
OdpowiedzUsuńMam różową bluzę polarową z decatholu :-). Bardzo ją lubię. Kolor wg skali mojej mamy to róż gryź mnie Stachu.
OdpowiedzUsuń