wtorek, 23 marca 2010

Wiem coś o tym, przyleci samolotem

Po upałach we Wrocławiu (w sobotę byliśmy na grillu!!!! pominąwszy fakt, ze nie lubię grilla (idiotyczny sposób rozrywki – wędzenie się w śmierdzącym dymie i jedzenie twardego i niedopieczonego mięsa), to siedzenie na tarasie, z winkiem, po tylu miesiącach zimy jest doznaniem metafizycznym. dla mnie), więc po upałach we Wro, wczoraj się niesamowicie wyletniłam. Wiosenna kurteczka, buciki, czad. Oczywiście, zimno było jak cholera, dął zimny wiatr, a lokalesi poubierani w zimowe płaszcze i czapy patrzyli na mnie jak na raroga.
Dzisiaj zatem pokornie wróciłam do zimowego płaszcza, ale aura wygląda na całkiem całkiem. Znowu kulą w płot.

Mam ochotę wymienić całą garderobę. Wywalić stare i kupić nowe. Szkoda, ze to takie niepoprawne politycznie, nieekologiczne, nieoszczędne, krótkowzroczne, drogie i nieakceptowalne dla Chrabąszcza. Po prostu dokładnie takie, jak ja. No i wymagałoby ciężkiej fizycznej pracy – powyciągania starych szmat z szafy i chodzenia na zakupy, co nudzi mnie po jakimś czasie cholernie. Tzn, chodzenie z kimś. Ja wchodzę do sklepu, oglądam, przymierzam, kupuję lub nie. Ludzie oglądają. I oglądają. I pod światło. I na brzegach. W końcu przymierzają. Oglądają siebie. I oglądają. Potem zdejmują. I oglądają. I oglądają. I pytają: „Proszę Pani, a czy to trwałe? A czy dobrze się prasuje?”. Jakby, kurna ekspedientka miała to wiedzieć. Gdyby wiedziała takie rzeczy, to nie byłaby ekspedientką. Proste.
No więc. Mam ochotę wymienić garderobę, ale oczywiście wszyscy wiedzą, że jest to problem zastępczy. W pracy wywraca mi się wszystko do góry nogami samo, i wcale mi się to nie podoba, bo oczywiście cała czarna robota spadnie na mnie, jeżeli moja kierowniczka odejdzie, a tak straszy. Ech. Może czas poszukać sobie czegoś nowego?

9 komentarzy:

  1. Mnie też wczoraj przewiało na wylot w odzieży wiosennej.
    Jak miło, że nie tylko ja nie lubię grilla. ;-/

    OdpowiedzUsuń
  2. Grilla uwielbiam, glownie z powodu, ze nie musze gotowac:)) A zakupow niecierpie jak zarazy. Tez wpadam i kupuje, albo jeszcze lepiej kupuje w tv, bo mi sie podoba na modelce:)) tyle, ze mnie do modelki jak dookola swiata i jeszcze ciut;)

    OdpowiedzUsuń
  3. "... nieakceptowalne dla Chrabąszcza."
    Weź i koniecznie kup sobie cosik drogiego ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nielot: Nie odpowiada mi cała ta otoczka, "instytucja grillowania", jakoś dla mnie to sztuczne. No i uszczęśliwianie wszystkich sąsiadów wokół tym śmierdzącym dymem. A żarcie rzadko kiedy nadaje się do jedzenia.

    Stardust: no, jakbym tak miała na to patrzeć... ale dla większości nie jest to "zamiast", raczej jest to cel sam w sobie. Poza tym gotuję, kiedy chcę, albo robi to Chrabąszcz, a sprzątać po grillu trzeba tak samo, a nawet jakoś więcej.

    Klu: sęk nie w tym, że drogiego, bo cena tu nie jest tak ważna, ale ilość posiadanych rzeczy - dla Chrabąszcza jest to rozpasany konsumpcjonizm. I pewna racja w tym jest, bo ilu podobnych, jeżeli nie identycznych, wiosennych kurtek potrzebuję? Co próbuję tym zapełnić?
    Ech, Ty podżegaczu jeden.

    OdpowiedzUsuń
  5. No, właśnie - nie lubię takich grillowych przyjęć. Natomiast na biwaku jest to fajny sposób przyrządzania jedzenia i nie ma sterty garów do zmywania. ;-/

    OdpowiedzUsuń
  6. Melisso - główne problemy kobiety są dwa: (i)co ja na siebie założę:
    (ii) nie am miejsca w szafie.
    ;-)
    Co do grillowania - cóż, nie zaznałaś samku grillowanego ososia lub innej rybki w ziołach przeze mnie ... cóz TY wiesz o grillowaniu. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Melissa--> Widzisz ja tez gotuje tylko kiedy chce, w koncu nie mam dzieci, ktore musza miec gotowane. Ale ja len jestem patentowany. Do grilla sie nie dotykam, najwyzej wrzuce mieso w marynate, od sprzatania po grillowaniu jest Wspanialy. Jak on grilluje, to ja tylko salatke mieszam. Poza tym lubie grillowane mieso, zdecydowanie bardziej niz smazone na patelni.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zahasłowałaś stary - tradycyjny blog, po którym docierałem tutaj. Rozumiem, że odsiewasz :-)
    Pomyślności ...

    OdpowiedzUsuń
  9. O, jak się wszyscy zaktywizowali w temacie grilla ;-)

    Nielot: Na biwaku to zupełnie inna sprawa.

    Stardust: To tak, jak ja robię tosty zamiast obiadu. Tak rozumiem. Ale nie lubię tego celebrowania, kiedy to wszyscy są największymi specjalistami od smażenia, a siedzenie i czekanie to ma być ogromna rozrywka. No grill sam w sobie mi nie przeszkadza, ale grill jako impreza... to jest drobnomieszczańskie i snobistyczne zarazem według mnie.

    Klu: zahasłowałam, bo powinnam zamknąc, bo już tam nie piszę, archiwum zahasłowane od dawna, ci, co mieli stamtąd przyjść, przyszli ;-), a przed zamknięciem powstrzymuje mnie to, że nie zrobiłam backupu starych notek.

    OdpowiedzUsuń