czwartek, 26 listopada 2009

Wielki Zderzacz Hadronów

Rewelacyjny tytuł na powieść SF, napisaną w latach ’80 ubiegłego stulecia. Może nawet siedemdziesiątych. Nazwa powoduje, że śledzę z napięciem wszelkie perypetie Zderzacza, a także wszelkie komentarze na jego temat. Całym sercem mu kibicuję, chociaż nie wierzę, że uda mu się wysadzić w powietrze naszą galaktykę, czy choćby planetę (jak sugerują spragnione końca świata oszołomy i inni spadkobiercy Nostradamusa).
Informacja o tym, że Wielki Zderzacz Hadronów działa od piątku poprawiła mi dzisiaj humor. Nie udało się to ani Kronopiowi (z nocnikiem), ani Chrabąszczowi z wyjazdem, ani nawet rewelacyjnym efektom mojej pracy. Tak, to działa na wyobraźnię, przywraca właściwe proporcje rzeczywistości i pozwala uszeregować problemy we właściwym porządku.

Chyba, ze znowu jakiś osioł wrzuci tam bagietkę. Ludzkość zdecydowanie nie dorosła.

Wielki Zderzacz Hadronów. Wielki Zderzacz Hadronów. Mmmm.

5 komentarzy:

  1. Dla rónowagi przypomnę, że ze dwa lata temu odkryto drugą czarną dziurę w naszej galaktyce odległą zledwie pół roku świetlnego od pierwszej ;-)
    Też kibicuję zderzaczowi ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale czarne dziury też są piękne..!
    Oraz pęknięcia czasoprzestrzeni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na żadną dziurę/kę, bez względu na kolorystykę nie dam rzec złego słowa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Zderzacz. Odkąd o nim usłyszałam, to chcę mieć koszulkę z takim napisem.

    OdpowiedzUsuń
  5. ale ze zderzenia cząsteczek nic nie wynikło...

    OdpowiedzUsuń